Dni podczas wakacji upływają stanowczo zbyt szybko. Świat kręci się cały czas w takim samym tempie. Jednak książki czytają się zdecydowanie zbyt powoli. Wprawdzie można byłoby napisać coś o tym, co ostatnio się przeczytało. Jednak dzisiaj nie ma ku temu odpowiedniego nastroju i wystarczającego skupienia.
Pomimo wszystko jest dużo chęci żeby coś napisać, bo na zaczytaniowie nie było mnie trochę czasu. A, że pisać bardzo lubię, to trzeba tylko wpaść na pomysł o czym.
W ten sposób powstał nagłówek z numerkiem pierwszym. Bo i jak można w jednym wpisie zamieścić wszystko co ulubione?
Dopijam resztki zimnej - śniadaniowej - kawy i szukam tego, co warte jest pokazania. Tym razem ulubione filmy. Takie, które przepełnione są uśmiechem. Takie, gdzie występuje przerost formy nad treścią, w pewnym sensie oczywiście. Z pozoru błahe, ale w środku zachwycające.
The Perks of Being a Wallflower
Bo spolszczony tytuł "Charlie" jest okropny. Taki zwyczajny i banalny. Zupełnie tak, jakby był to kolejny film opowiadający o samotnym chłopcu, który jest całkowicie wyalienowany, ale trafia na przyjaciół, którzy zmieniają jego życie. Nie to, żeby właśnie o tym nie opowiadał. Przez jednych uważany za wspaniały, przez innych za dzieło, które nie należy do najwyższych lotów. Można uważać, że jest stworzony dla przeciętniaków, którzy nie znają dobrego kina. Tylko co to dobre kino? To znaczy, że ma być na super hiper wysokim poziomie intelektualnym? Ma nieść pełno metafor? No to co, że The Perks od Being a Wallflower nie pokazuje niczego nowego? W swojej prostocie posiada silny rodzaj magii, która trafia do widza. Film jest uroczy w tym, że potrafi przywrócić wiarę w dobro, uśmiech, bezinteresowność i fajną zabawę. Może i jest stworzony dla naiwnych osób, które wierzą w to, że gdzieś za rogiem czeka wreszcie ta chwila, kiedy zacznie być po prostu fajnie i zabawnie. Jednak czego oczekujemy od kina? Tego, że przeniesie nas do niezwykłego świata. (Wielki bonus to dobra muzyka.)
Little Miss Sunshine
Coś w sam raz na lato. Mała Miss to nic innego jak ukazanie rzeczywistości trochę inaczej. Dysfunkcyjna rodzina, gdzie każdy jest indywidualną jednostką, którą pociąga coś innego. Olive, która jest - z pozoru - przeciętną dziewczynką walczącą o miano Little Miss Sunshine. Dwayne, który postanowił się do nikogo nie odzywać. Tata walczący o odniesienie sukcesu w pracy. Mama martwiąca się o swojego brata, Franka, który jest po próbie samobójczej. I na dokładkę dziadek, który uwielbia pornografię. Nagle cały świat postanowił stanąć na głowie, żeby pomóc małej dziewczynce w spełnianiu marzeń. Po obejrzeniu filmu w głowie ma się jedna myśl, która wybija się ponad wszystkie inne. Idzie pokonać każdą przeszkodę. Jeżeli czegoś się chce to nic - absolutnie nic - nie jest w stanie przeszkodzić człowiekowi w odniesieniu celu. Nawet jeżeli nie skończy się sukcesem to trzeba szukać tego, co sprawi, że nawet przegrywając poczujemy się więcej warci niż ci, którzy wygrali. Grunt to dobra zabawa!
Submarine
Osoby, które uważają się za ponadprzeciętne bez problemu mogłyby być głównym bohaterem Mojej łodzi podwodnej. Oliver Tate to chłopak, który wiedzie nudne życie. Nudne miasto. Nudni znajomi. Nudni rodzice. Jednak ten chłopak to okropnie narcystyczna postać. Mimo tej nudy Oliver nie jest przeciętnym nastolatkiem. Widzi siebie jako bohatera filmowego. Dzięki takiemu spojrzeniu na świat, najbardziej zwyczajne wydarzenie na świecie, w jego oczach jest w stanie wyrosnąć na tyle, że bez problemu mogłoby być główną i najważniejszą sceną w superprodukcji. Oprócz samej fabuły warto wspomnieć o świetnej ścieżce dźwiękowej. W tej nudzie i zwyczajności jest pewien czar. W tej rzeczywistości jest odrobina czegoś, co sprawia, że film posiada bajkowy, baśniowy wręcz klimat.
To prawda, że książki czytają się zdecydowanie zbyt powoli, szczególnie w takie upalne letnie dni ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pierwszy film - tak o mi w gusta się wpasowywuje. Za to dwa kolejne muszę obowiązkowo obejrzeć (szczególnie ta Miss Sunshine fajnie się zapowiada...)
OdpowiedzUsuńLittle Miss Sunshine obejrzana - rzeczywiście przyjemna i dopisana do grona, tych do których miło wrócić. Teraz jeszcze Submarine czeka. Może nawet dziś?:)
UsuńJeżeli Submarine Ci się spodoba to możesz założyć, że jeżeli w Twój gust wpadły dwa na trzy z podanych przeze mnie filmów to z The Perks of Being a Wallflower będzie podobnie. :)
UsuńJa też myślałam, że we wakacje mi się będzie nudzić, wreszcie sobie poczytam, a tu tyle zajęć, że nie ma czasu.
OdpowiedzUsuń"The Perks of Being Wallflower" to świetny film, baaardzo mi się podobał. Teraz ostrzę zęby na książkę. :)
OdpowiedzUsuńNa 'Charlie' mam najwieksza ochote :)
OdpowiedzUsuńPierwsze dwa filmy bardzo mi się podobały. "Mała Miss" to już chyba klasyka. Trójeczkę chętnie obejrzę.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych filmach, ale nie jestem pewna, czy są one dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa mojej nigdy nie kończącej się liscie filmów które mam zamiar obejrzeć są wszystkie tytuły :)
OdpowiedzUsuńNic z tego nie znam, ale będę pamiętać o tych tytułach. Szczególnie tym pierwszym, bo fajnie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńŻadnego filmu nie oglądałem, ale ostatnimi czasy oglądam "Glee". :)
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar kiedyś zabrać się za Glee, ale najpierw muszę dokończyć te seriale, które zaczęłam. Dopiero potem mogę zabrać się za coś nowego. :D
UsuńNajwiększą ochotę mam na pierwszy film o którym już wiele dobrego słyszałam. Na resztę również postaram się znaleźć czas. Zapowiada się całkiem ciekawie:)
OdpowiedzUsuńniestety żadnego nie widziałam, wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam tych filmów, a przynajmniej sobie tego nie przypominam. Obecnie czytam "Charliego" i już jestem wstrząśnięta. Co jak co, ale masz rację, ten nasz polski tytuł jest po prostu banalny.
OdpowiedzUsuńRzadko oglądam filmy i niestety z powyższej listy nie znam żadnego.
OdpowiedzUsuńFilm z Emmą Watson chętnie bym obejrzała :)
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z "Submarine" :-)
OdpowiedzUsuńMi ostatnio czytanie idzie bardzo słabo. Taka piękna pogoda, że aż żal siedzieć w domu ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award, więcej http://blog-goszki.blogspot.com/2013/07/wielki-powrot-oraz-kilka-ogoszen.html
UsuńDzięki! :)
UsuńMam "Charliego" od dawna w planach czytelniczo filmowych :-) No i rzeczywiście okropny tytuł.
OdpowiedzUsuńNie oglądałam żadnego z tych filmów, a że filmy oglądam bardzo rzadko, to pewnie je ominę... Ale kto wie?
OdpowiedzUsuń