9 września 2012
Smak hiszpańskich pomarańczy
Autorki: Kim Lawrence, Kathryn Ross, Chantelle Shaw
Tytuł: Smak hiszpańskich pomarańczy
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: MIRA
Rok wydania: 2012
Dzisiaj przedstawiam Wam kolejną rozgrzewająca opowieść. Hiszpania, pomarańcze, wysoka temperatura... Czas beztroski, błogiego spokoju. Idealna chwila, aby oderwać się od szarej codzienności. Jaki jest na to najprostszy sposób? Co takiego potrafi wywrócić całe życie do góry nogami? Zakochanie, to jest to. Pójdźmy jednak kilka kroków dalej. Zauroczenia są dobre dla ludzi, którzy wierzą w miłość. A co, jeżeli ktoś nie wierzy, a na gwałt potrzebuje partnera? Zatem połączenie się dwójki ludzi węzłem małżeńskim - oto cel niektórych bohaterów tej pozycji.
Trzy autorki przedstawiają nam trzy historie, które połączone są ze sobą smakiem hiszpańskich pomarańczy.
Wakacje w Andaluzji. Wino, słońce, Barcelona. Tylko w Madrycie.
W tej lekturze zostały zamieszczone trzy opowieści, które mówią nam o trzech kobietach. Ich życie ulega nagłej zmianie. W najmniej spodziewanych momentach swojego życia, trafiają na trzech mężczyzn. Niestety, ich relacje nie są typowo romantyczne. Rozpoczyna się od mało przyjemnych emocji, które doprowadzają do wielu napięć. Dużo wyrzutów sumienia, smutku i desperacji. Tym charakteryzują się historie, które jednocześnie wypełnione są wakacyjną nutą.
Książkę można nazwać zbiorem trzech romansów, to rzecz jasna. Są dobre na chwilowe oderwanie się od wrześniowych dni. Czyta się je dosyć szybko, nie ma momentów ciągnących się w nieskończoność, które potrafią zanudzić na śmierć.
Co do postaci, to podczas czytania pojawia się taki schemat: Kobieta stara się być niezależna, ale prędzej czy później okazuje się, że potrzebuje mężczyzny w swoim życiu, bo bez tego ani rusz. Postaci są dosyć realne. Taki mały minus (chociaż nie wiem czy liczy się w przedstawionym gatunku) to przewidywalność.
Jednak, jednak... Mimo tego, że wiedziałam jak zachowa się bohaterka za kilka stron, albo co poczuje bohater po przewróceniu kilku kartek, to muszę przyznać, że czytanie o losach postaci, które przebywają ze sobą w niecodziennych okolicznościach, było dobrym umilaczem czasu.
Opowieści proste, ale jednocześnie przyjemne. Czasami warto sięgnąć w ramach odprężenia po coś lżejszego i zatopić się w tym na kilka godzin.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu MIRA!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Poluję teraz na "U mnie zawsze świeci słońce", ale na tę książkę też mam ochotę :) Lubię czytać takie lektury, zwłaszcza, gdy jest ciemno i deszczowo.
OdpowiedzUsuńmam coraz większą ochotę na tę książkę :) może dlatego, że sporo pozytywnych recenzji naczytałam się na jej temat :)
OdpowiedzUsuńO tak, mnie także wyjątkowo podobała się ta książka. Poza tym ta okładka jest obłędna!
OdpowiedzUsuńSceptycznie podchodzę do tej książki, nie lubię schematów i nie lubię romansów, ale zimno na dworze się robi, więc może coś ciepluśkiego by się przydało :)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie ta książka zawiodła szczerze mówiąc, ale mimo wszystko fajnie się je czytało ;)
OdpowiedzUsuńKocham Hiszpanię, dlatego książkę postaram się zdobyć :D
OdpowiedzUsuńSame pozytywne recenzje czytałam o tej powieści :) oj kusisz :)
OdpowiedzUsuńCzasami lubię sięgnąć po takie lżejsze książki:)
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę z tej serii, czyli ,,Sekrety Los Angeles'' i bardzo przypadła mi ta powieść do gustu, dlatego z miłą chęcią poznam również ,,Smak hiszpańskich pomarańczy'', gdyż wierzę, że równie mocno mi się spodobają tak, jak tobie.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, więc przeczytam
OdpowiedzUsuńZupełnie nie ciągnie mnie do tej książki, dodatkowo pewna przewidywalność i schematyczność odstraszają. Nie planuję się z nią zapoznawać. :)
OdpowiedzUsuńGdy już sięgam po romanse, przeważnie zwracam większą uwagę na te historyczne - moim zdaniem są bardziej, hmm, subtelne? Ta książka zapowiada się nie najgorzej (zresztą już trochę się o niej naczytałam), ale nie wiem, czy znajdę czas, by ją przeczytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że nie będę już sięgać po romanse, bo są oklepane i ckliwie, i średnio ambitne, ale gdy zobaczyłam kawałek Hiszpanii w tytule, wiedziałam, że nic mnie nie powstrzyma, nawet obietnice składane samej sobie ;P Jednakże książka wciąż czeka na mnie na półce, na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńToleruję tylko romanse Nory Roberts.;)Dlatego mówię "pas".
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się idealna na wakacje, szkoda ze tegoroczne już minęły :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy :D
OdpowiedzUsuńoooj jak ja kocham Hiszpanię. I takie książki
OdpowiedzUsuńnich tylko dorwę ją, a na pewno ją przeczytam.
zapraszam na NN
pozdrawiam
http://atramentoweserce-inkheart.blog.onet.pl/
Zachęca mnie już sam fakt, że rzecz dzieje się w Hiszpanii, ale po takie książki sięgam głównie latem. Jesień i zima to dla mnie pora na nieco "poważniejsze" lektury, a okres świąteczny jest wręcz idealny na baśniowe klimaty. Zdarzają się jednak wyjątki, więc kto wie... :)
OdpowiedzUsuń