18 listopada 2012

Ostatnie Królestwo

Autor: Bernard Cornwell 
Tytuł: Ostatnie Królestwo 
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica 
Rok wydania: 2010

"... a to właśnie jest opowieść o krwawej rodowej zemście, o tym, jak odbiorę wrogowi to, co według prawa należy do mnie. Jest to także opowieść o kobiecie i o jej ojcu królu."

W tych dwóch zdaniach zawarta jest - oczywiście, że ogólnikowo - treść książki wcale nie tak krótkiej, bo liczącej sobie ponad 500 stron.
Przenosimy się do dziewiątego wieku, na wyspy brytyjskie. Dookoła nas krąży wiele niepokoju o zwykłą codzienność, coraz więcej głodu i walka o władzę. Jakby tego było mało, przychodzi czas na ogromny najazd Wikingów.

Uther zostaje porwany w wieku dziesięciu lat przez Wikingów. Dorasta pod opieką swoich wrogów. Kolejne królestwa upadają wraz z upływem czasu. Wszędzie można zauważyć wiele zdrady i oszustw. Uther  jest coraz starszy. Kiedyś będzie zmuszony do podjęcia decyzji, która zaważy na całej jego przyszłości. Musi zdecydować po czyjej jest stronie.

No i kolejny krok do przodu za mną. Kiedyś tam sięgnęłam po jakiś kryminał, później po thriller, a teraz czas na coś odrobinę historycznego. Dało się? Oczywiście, że się dało. Bo dlaczego miałoby się nie dać? I to nawet z uśmiechem na ustach wyszło mi to czytanie. Chociaż nie od samego początku tak było...

Pierwsze strony (nawet nie kilka, ani nie małe kilkadziesiąt, tylko odrobinę mniej niż połowa książki) wydawały mi się kompletnie nie dla mnie. Wczucie się w klimat, który zbudował Bernard Cornwell było dla mnie wyjątkowo trudne. Nie dlatego, że czegoś brakuje tej lekturze, o nie, to nie tak.
Tutaj chyba chodzi o takie osobiste przekonania typu: Nie, to książka z nutą historyczną, więc z pewnością będzie bardzo nudna i w ogóle mnie nie wciągnie (głupio powiedziane, bo przecież historię lubię).

Jednak jakoś tak w połowie książki otworzyłam szerzej oczy i powiedziałam "wow, to jest coś". Wtedy ruszyłam gwałtownie do przodu (bo wcześniej odwlekałam i odwlekałam czytanie).
Bernard Cornwell w wyjątkowy sposób przedstawia poszczególne postaci. Mimo tego, że skupia się na głównej postaci, to nie pomija i nie zapomina też o tych, którzy znajdują się w otoczeniu Uthera.
Pojawia się też wątek religijny, który splata wszystko w jedną całość.

Odkładając tę pozycję po przeczytaniu na półkę, można śmiało powiedzieć, że autor w świetny sposób łączy to, co nazywamy fikcją literacką z historią. Jest to powieść nie tyle historyczna, co przygodowa.

Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica! 

13 komentarzy:

  1. Ja przepadłam od pierwszej strony, ale może mi było łatwiej, bo lubię książki historyczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że wreszcie doczekaliśmy się recenzji, w dodatku pochlebnej! Ja lubię tę książkę i też jakichś większych problemów z nią nie miałam, po prostu moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przeczytać wreszcie jakąś książkę autora

    OdpowiedzUsuń
  4. Połączenie historii z przygodą najczęściej zapowiada intrygującą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno po raz pierwszy czytałam powieść Cornwella ("Fort nad zatoką") i rozumiem, co masz na myśli przez początkowe trudności. Ale w ostatecznych rozrachunku powieść mi się podobała i planuję przeczytać więcej książek Cornwella :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem pewna, czy to książka dla mnie. Lubię powieści z historią w tle, ale nie każdy okres historyczny mnie pociąga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki tego pana już od dawien dawna mam w planach :D

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jak na złość nie miałam dotąd okazji przeczytać żadnej z książek tego autora. Opisywana przez ciebie pozycja wydaje się być naprawdę ciekawa, myślę więc, że to właśnie od niej zacznę zapoznawanie się z twórczością pana Cornwella :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie dla mnie, ale mój tata jest fanem gatunku, dlatego dam mu znać o istnieniu tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że książka ma kilka cech wspólnych z tą, którą miałam okazję przeczytać z dorobku tego samego autora - przede wszystkim jest trochę historyczna, ale bardziej przygodowa i wplata religię pomiędzy wszystkie wątki. Lubię Cornwella :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja uwielbiam tego typu książki historyczne! O tej powieści słyszę po raz pierwszy, jednak już ją wpisuje na swoją must-read listę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Bernarda Cornwella, a szczególnie jego Trylogię Arturiańską - one są po prostu bezbłędne. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie przepadam za książkami o Wikingach, rycerzach itd., więc raczej nie przeczytam.

    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń