2 lutego 2012

Farsa pani Heni - Maria Rodziewiczówna


" - To ja, wujaszku - ozwała się przechylając głowę przez okienko i wyciągając rękę.
- Henrysia? Co ty tu robisz, trzpiocie? - Redaktor uścisnął podaną sobie dłoń i uśmiechnął się zapominając o niechęci, z jaką wszedł. 
- Przyszłam z prośbą do wujaszka.
- Na przykład!
- Wujaszku, proszę mi znaleźć jakiegoś męża. 
- Co?!
- No, męża, małżonka, un mari, einen Mann, a husband, jak wuj chce."

 Idealna książka, na chłodny wieczór. Zanim ją otworzyłam nie byłam do końca przekonana do tej pozycji. Z Marią Rodziewiczówną do czynienia wcześniej nie miałam. Bez pomysłu na to czego mogę się spodziewać zaczęłam czytać. 

Henia Dobrzyńska to siedemnastolatka, która marzy o wielkiej karierze na scenach operowych Europy. Jednak w szarej rzeczywistości mieszka ze swoim stryjem, który nie chce słyszeć o jej wyjeździe. Warunek jest jeden. Panna Dobrzyńska musi znaleźć sobie męża, wtedy jej opiekun da Heni wolną rękę. Dziewczyna potraktowała w bardzo poważny sposób te słowa. Nie namyślając się długo pobiegła do redaktora, który był jej wujkiem. To właśnie on ma jej pomóc w znalezieniu męża. Jednak ten, musi traktować przyszłe małżeństwo równie fikcyjnie jak dziewczyna. Nie ma tu mowy o uczuciach, więzi między małżonkami. Redaktor nie jest przekonany do tego pomysłu. Jednak kandydat przychodzi sam. Jest to Tytus Chojecki, który potrzebuje pieniędzy. Uroczystość dochodzi do skutku, Henia wyjeżdża, a jej mąż ma pieniądze.
Po jakimś czasie Chojecki - który się wzbogacił - dochodzi do wniosku, że czas założyć rodzinę. Wyrusza na poszukiwanie swojej formalnej żony z prośbą o szybki rozwód. W Paryżu okazuje się, że sprawa nie jest zbyt łatwa. Otóż Henia, otoczona sławą ze wszystkich stron wcale nie chce się zgodzić na rozwód. Przecież nie kierują nią uczucia. Tytus jest lekko zdezorientowany. Co teraz zrobić?

Już na pierwszych stronach poznajemy charakter głównej bohaterki. Henia to młoda dziewczyna kąpana w gorącej wodzie. Jest roztrzepana, nie myśli o konsekwencjach swojego postępowania. Marzy jej się wielka sława i dąży do tego za wszelką cenę. Bierze z życia jak najwięcej. To postać niezwykle sympatyczna. 
Tytus jest w potrzebie. Młody mężczyzna, bez pieniędzy. Nie zależy mu na gronie przyjaciół. Jest samotnikiem, odrobinę zamkniętym w sobie. 
Kolejną ważną postacią jest stryj Heni. Starzy człowiek, który jest odrobinę zmęczony szaleństwem dziewczyny, mieszkającej w jego mieszkaniu. Szuka spokoju. Po wyprowadzce Dobrzyńskiej znajduje równowagę i wiernego towarzysza, który spędza z nim dużo czasu - Tytusa. 

Akcja od samego początku jest żywa. Zero rozmyślania, bo wszystko przyćmiewa Henia ze swoim szalonym pomysłem. Bohaterowie są tak stworzeni, że każdy z nich wzbudza sympatię. Mają swoje wady, ale są dobrymi ludźmi, którzy potrafią troszczyć się o innych. 

Książka jest niezwykle pozytywną lekturą, która potrafi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Nie ma to jak zabawna historia miłosna! Dodatkowo w książce można znaleźć jeszcze dwa opowiadania, równie przyjemne co historia Heni.

Maria Rodziewiczówna to polska pisarka. Urodziła się 2 lutego 1863 roku, a zmarła 16 listopada 1944. Jej rodzice brali udział w powstaniu styczniowym, za co spotkały ich represje ze strony władz zaborczych. Polska Jane Austen - tak jest nazywana. W swych powieściach wierna hasłom pozytywistycznym, poruszała zagadnienia powstania styczniowego, kultu pracy i problemów kobiet. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG!


15 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc do lektury zniechęciła mnie okładka, ale widzę, że trochę za wcześnie ją oceniłam ;) Myślę, że mogłaby mi się spodobać! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodziewiczówna styl ma zdecydowanie lepszy niż Austen. Btw, kiedyś na Onecie widziałam plagiat jej powieści - strona po stronie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę poznać twórczość tej pisarki. Jestem ciekawa czy przypadnie mi do gustu:). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się jakoś nie przekonałam. Ale to chyba dlatego, że to nie moja tematyka. Wolę nieco inne rodzaje książek, chociaż kto wie, co by było jak bym sięgnęła po utwory Rodziewiczównej... PS. Może 19 książek to sporo, ale zamierzam pobić styczeń lutym ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się całkiem ciekawie. Jak będzie okazja to przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka nie zachęca, ale Twoja recenzja już tak. Muszę się rozejrzeć za tą pozycją. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście okładka nie robi zbyt wielkiego wrażenie, ale jak to mówi nie ocenia się książki po okładce. Cóż zapowiada się na naprawdę ciekawie, jak tylko znajdę chwilkę czasu z pewnością po nią sięgnę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka w ogóle nie zachęca.Na pewno przeoczyła bym ją w bibliotece lub księgarni.Jednak twoja recenzja brzmi zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam o tej książce, ale tak rewelacyjnie i zachęcająco o niej piszesz, że mam chęć poznać ,,Farsę pani Heni'' nieco bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może, nie wiem. Nie jestem do końca przekonana. ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, chyba muszę poszukać

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm wydaje się ciekawa, ale nie jestem do końca przekonana. Jeśli wpadnie mi w ręce, może się zdecyduję :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, może jak gdzieś na nią wpadnę, to przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O co chodzi z tym "za mozliwosc przeczytania ksiazki dziekuje wydawnictwu XXX"?

    A do samej ksiazki mnie zachecilas. Zapewne siegne :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja także nie czytałam dotychczas żadnej książki tej autorki, może czas się za coś zabrać ;)

    OdpowiedzUsuń