P. D. Baccalario, A. Gatti - "Kieliszek trucizny"
Na początek coś detektywistyczno - sensacyjnego. Wkraczamy do Paryża. Tam znajduje się jedyne miejsce w swoim rodzaju - kamienica przy zaułku Woltera 11. Czym różni się od innych? Co mówi o jej wyjątkowości? Tam trafiamy na grono detektywów - amatorów. W jakim innym miejscu można spotkać tyle osób, o takich samych zainteresowaniach? Tych kilku znajomych łączy coś, czego nie rozumie zwykły mieszkaniec Paryża. To pasja do rozwiązywania zagadek kryminalnych.
W klubie spotkamy kilka osób: Nikola i Simon - dzieci nadkomisarza policji, Wiktor - listonosz, Ferdynand - adwokat na emeryturze, Leon - chłopiec zafascynowany światem komputerów, pani Jaśmina - jej królestwem jest kuchnia oraz Ludwik - zarządca kamienicy.
Wszystko zaczyna się od wprowadzenia zasad dobrego żywienia w domu Nikoli i Simona. Ich mama kategorycznie zakazuje im jedzenia naleśników. Podczas najbliższej okazji dzieciaki wymykają się do pobliskiej naleśnikarni. Pałaszując posiłek są świadkami kłótni. Dają się ponieść instynktowi i ruszają za tajemniczym człowiekiem. Śledzą go, a po chwili do ich uszu dociera kilka ciekawych informacji. Czas zacząć działać. Z pewnością nie w pojedynkę. Każdy przecież wie, że w grupie siła!
Jest to książka dla młodszej i starszej młodzieży. Utrzymana w swobodnym i lekkim stylu jest doskonałym umilaczem wolnego czasu. Czytelnik powoli zostaje wciągnięty do Paryża, w świat detektywów - amatorów. Młodszy odbiorca ma szansę sprawdzić siebie jako człowieka, którego celem jest rozwiązanie zagadki. Intryga kryminalna jest dosyć interesująca i wcale nie da się jej rozwiązać podczas czytania kilku pierwszych rozdziałów (jak to czasami bywa w książkach).
Każdy z bohaterów jest inny, na swój sposób ciekawy. Nikola i Simon dostarczają innym najświeższe informacje w pomieszczeniu, które niegdyś należało do sławnego detektywa. Aby lepiej się myślało wszyscy pałaszują przy tym pyszne ciasto przyniesione przez panią Jaśminę. Dodatkowo trzeba się ukrywać, żeby nikt nie odkrył tego, co dzieje się w małym pokoiku.
Myślę, że ze spokojem można sprezentować tę pozycję młodszemu czytelnikowi. Nie ma takiej opcji, że mogłaby komuś nie przypaść do gustu. Nie sposób się nudzić mając taką pozycję pod ręką. Czas płynie w szybkim tempie, co chwila nadchodzi jakaś nowa poszlaka, nowy wniosek wnoszący coś do śledztwa. Książka trzyma w napięciu do ostatnich stron. Czy uda się rozwiązać zagadkę na czas? W grę wchodzi życie ludzkie. Zegar porusza się coraz szybciej...
Coś dla jeszcze młodszego czytelnika? Proszę bardzo!
Holly Webb - "Mgiełka, porzucona kotka"
Holly Webb jest autorką kilku książek dla dzieci. Jak zdążyłam się zorientować w każdej z nich zwierzak zajmuje ważne miejsce. Tak jest i w tym przypadku.
Amelka to mała dziewczynka. Poznajemy ją w momencie urodzin. Otrzymała kilka prezentów, lecz największy ma nadejść dopiero po szkole. Amelce ciężko wysiedzieć przy szkolnej ławce. Od zawsze marzyła o zwierzaku i teraz to marzenie może się spełnić.
Jak wielkie musi być jej rozczarowanie, kiedy zamiast puchatej kulki widzi domek na drzewie! Cieszy się z niego - to oczywiste - ale musi czekać jeszcze rok i z niecierpliwością wyczekiwać momentu, kiedy otrzyma od rodziców swoje pierwsze zwierzątko.
Siedząc wysoko na drzewie z zaciekawieniem obserwuje stworzenie otoczone mgłą. Z dnia na dzień podchodzi coraz bliżej. Pewnego dnia Amelka wstrzymuje oddech. To z pewnością mały kotek! W szkole rozmawia z przyjaciółką, która jest posiadaczką zwierzaka od bardzo dawna i radzi się jej. Razem wybierają się na zakupy i kupują karmę z jedzeniem, ponieważ kotek jest wychudzony. Mgiełka robi się coraz bardziej śmiała. Nagle zaczyna traktować domek na drzewie jak swój własny. Co na to rodzice Amelki, którzy myślą, że ich mała córeczka nie jest jeszcze gotowa na małego kota w domu?
Książka jest niezwykle sympatyczna. Buduje wokół dziecka specyficzną atmosferę. Problem aktualny, bo wiele rodziców nie może się zdecydować na kupno zwierzaka dla dziecka. Okazuje się, że marzenia się spełniają. Nawet gdy pojawiają się jakieś nowe problemy to trzeba nauczyć się z nimi żyć, aby później zapomnieć. Sprawiedliwość istnieje, a jak! W swoim czasie wszystko układa się tak, jak być powinno i każdy jest zadowolony.
Holly Webb z pewnością jest autorką, która potrafi wyczarować magiczną atmosferę, która osiada w pobliżu małego czytelnika. Nie można napisać, że to zwykła historyjka stworzona po to, żeby zająć czymś dziecko. To historia z morałem, która potrafi rozwinąć wyobraźnię. Duża czcionka, trochę obrazków - i dziecko zaczyna lubić książki! Czego chcieć więcej?
Za te dwie książki dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa:
________________________________________
Podoba się Wam nowy szablon? Stwierdziłam, że czas na zmiany. Mam nadzieję, że jest bardziej przejrzyście. : )
Szablon miły dla oka, nienachalny i właśnie o to chodzi :)
OdpowiedzUsuńŻadnej z tych pozycji nie miałam w dzieciństwie okazji czytać, a szkoda.
Ja ferie zaczynam za 2 tygodnie... :( Ale pewnie nie będą one tak czytelnicze jak zwykle... Będę zakuwać do matury niestety. :( Ale na pewno poczytam, więcej. :)
OdpowiedzUsuńCo do proponowanych przez Ciebie pozycji - moooże się skuszę na "Kieliszek trucizny" :)
Szablon całkiem fajny, tyle, że jeden z blogów, które odwiedzam ma już taki i w pierwszej chwili myślałam, że nie tu weszłam :D Haha. :) Pozdrawiam! :)
Ja także zaczęłam ferie. :))) Szablon bardzo fajny. Pozycję świetne może skuszę się na tą pierwszą.Serię Holly Webb bardzo polubiła moja siostra.
OdpowiedzUsuńKsiążki w sam raz dla młodziutkich czytelników, zresztą "kieliszek trucizny" sama chętnie bym przeczytała :). Szablon bardzo estetyczny i miły dla oka :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na 'Kieliszek trucizny". Kto wie, może uda mi się go zdobyć? W każdym razie spróbuję :D
OdpowiedzUsuńCo do szablonu - moim zdaniem to zdecydowanie zmiana na lepsze, bardzo przypadł mi do gustu!
PS. Co do "Lalki", no tak, Rzecki i Wokulski to po prostu chodzące ideały - aż się zdziwiłam, że to mężczyzna (w końcu autorem jest Prus) stworzył postacie tak bardzo... romantyczne? :)
Uff, a już myślałam, że tylko ja lubię czytać książki dla dzieci. :) Niekiedy miło jest wrócić do czasów, kiedy wszystko było takie proste i fascynujące, bo odbierałam świat w zupełnie innych barwach. Zaintrygowała mnie pierwsza pozycja, więc jeśli tylko ją ujrzę, to nie omieszkam przeczytać.
OdpowiedzUsuńObie książeczki wydają się bardzo ciekawe, choć ja osobiście chciałbym poznać ,,Kieliszek trucizny''.
OdpowiedzUsuńKsiążeczki bardzo interesujące:)). Muszę dorwać "Mgiełkę, porzuconą kotkę". Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuń"Kieliszek trucizny" może być na prawdę interesujący.
OdpowiedzUsuńCo do szablonu, to mi również bardzo się podoba.
Brzmi ciekawie i choć lat nastu już nie mam, to chętnie bym je przeczytała.
OdpowiedzUsuńSzablon bardzo ładny, chyba się skuszę na "Kieliszek trucizny".
OdpowiedzUsuńO,jak tu się zmieniło;)
OdpowiedzUsuńJa też właśnie zaczęłam ferie;D
Lubię czasami wrócić do dzieciństwa i przeczytać jakąś książkę w tym stylu;) A Pierdomenica Baccalaria bardzo lubię za serię "Century" i "Ulyssesa Moore'a". Tak więc jak będę miała okazję to z pewnością przeczytam "Kieliszek trucizny".
Wydaje mi się, że "Kieliszek trucizny" będzie świetnym prezentem dla mojego młodszego brata. :)
OdpowiedzUsuńA szablon bardzo mi się podoba. ;)
Szablon bardzo fajny. :)
OdpowiedzUsuńKsiążeczek tych nie miałam przyjemności czytać w dzieciństwie niestety. Udanych ferii! :)
Urocze recenzje i pozytywne zmiany ;) Być może w końcu pochłonie mnie wir dawnych lat i sięgnę po jakieś książki z dzieciństwa ;)
OdpowiedzUsuńTeż czasem lubię wrócić do czasów dzieciństwa ;)
OdpowiedzUsuń